sobota, 29 czerwca 2013

Mali żołnierze

"Dziecko - żołnierz: każda osoba poniżej 18 roku życia będąca dobrowolnie lub przymusowo, bezpośrednio lub pośrednio członkiem sił zbrojnych lub innych uzbrojonych grup. Udział oznacza walkę, pełnienie funkcji wartowniczych, gotowanie, szpiegostwo a nawet prostytucję".
http://www.unicef.pl/Co-robimy/Aktualnosci/Wojny-doroslych-armie-dzieci-kampania-spoleczna-UNICEF-i-Best-Film

Jakieś skojarzenia? Może Afryka?

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgzKiIL_5TH9xTNWLS0golla3XO35bfsXZjHNun0HoKBJXqbWO00wBk3BrNxjPs_FU3mHp6LDujoUd0iKHEVvFCyRITt51Lxif8d_B5aok-xrb4wpGtH6Jdb0N_tIVStxb8dC4DKCmrV8/s400/child+slave.jpg
"Dzieci wymagają znacznie mniej jedzenia, ubrania i lekarstw, a przynajmniej są bezsilne, by żądać więcej. (...) Są bezpłatną siłą roboczą. Mogą gotować, dźwigać wyposażenie i zapasy. Można je też zmusić, by były seksualnymi partnerami żołnierzy" .
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1020223,title,Dzieci-zolnierze-na-Bliskim-Wschodzie-Armia-nieletnich-walczy-w-wojnach-doroslych,wid,15179726,wiadomosc.html?ticaid=110db7&_ticrsn=3  

"Gdy zaś myślimy o kilku-, kilkunastoletnim bojowniku, przed oczami staje nam wątły, czarnoskóry dziesięciolatek z olbrzymim karabinem w drobnych rączkach i niepokojącą mieszanką lęku i swady w oczach. Bo najczęściej o dzieciach-żołnierzach mówi się w kontekście targających Czarną Afryką od co najmniej pół wieku wojen. Tymczasem po dziś dzień mali bojownicy stają do walki także na Bliskim Wschodzie - w Izraelu i Palestynie, Iranie, Iraku czy, według najnowszych doniesień, w pogrążonej w wojnie domowej Syrii". 
Tamże

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzHofs9OmwyN5U7BjR-2PVBsWPOl2mR2NKtXY4ZDmYj4CFMoq_1nJl9oPgl8kUQ5qbYNgWjox_66aMTS2ODej7FIa7aiCGgoP4H-2CSg41csyg1YShFtzgv6MnbcWRkZcxB2JitYA-d9k/s400/photo1.jpg


Co o tym myśli "cywilizowana" część świata, która żyje we (względnym) pokoju i nie posiada potrzeby obrony kraju, lub jest w stanie zapewnić obronę poprzez wojsko zawodowe, w którym udział biorą dorośli? Nie ma nic bohaterskiego w wykorzystywaniu dzieci do walki! 

"UNICEF odgrywa kluczową rolę w uwalnianiu dzieci z wojska i zapewnianiu im bezpiecznego powrotu do domu i społeczeństwa. Wpływa na rządy państw i negocjuje z grupami rebeliantów, by nie wcielały dzieci do armii. Prowadzi specjalne ośrodki, gdzie zapewniania jest wszechstronna pomoc dla skrzywdzonych przez los dzieci. UNICEF szuka rodzin dzieci - żołnierzy i robi wszystko, by umożliwić im powrót do domu". 
http://www.unicef.pl/Co-robimy/Aktualnosci/Wojny-doroslych-armie-dzieci-kampania-spoleczna-UNICEF-i-Best-Film



"W okresie zaborów dzieci, szczególnie chłopcy, z rodzin pielęgnujących tradycje patriotyczne brały udział zbrojny w powstaniach, a w czasie wojen napoleońskich i I wojny światowej wstępowały do legionów. Mimo iż regulaminy wojskowe zazwyczaj zakazywały zaciągu nieletnich, niektórzy, czasem podając nieprawdziwą datę urodzenia, omijali zakaz. Szwoleżer gwardii, odznaczony przez Napoleona kapral Michał Wilczekmiał w czasie zdobywania Madrytu 16 lat. Szczególnie wielu nieletnich patriotów starało się wstąpić do legionów polskich w czasie I wojny światowej. Do rangi symbolu narodowego urósł czyn żołnierski Orląt Lwowskich - grupy prawie 1,5 tys. polskich dzieci i młodzieży (od 9 do 18 lat) biorących czynny udział w obronie Lwowa. Trzynastoletnie Orlę Lwowskie Antoś Petrykiewicz, odznaczony pośmiertnie krzyżem srebrnym Virtuti Militari, pozostaje do dziś najmłodszym kawalerem tego orderu. Także skauting ma swoje początki w oblężeniu Mafekingu podczas wojny Anglików z Burami, gdy Robert Baden-Powell szkolił młodych chłopców na "skautów", zajmujących się wywiadem, łącznością, podchodzeniem, tropieniem i pierwszą pomocą. Polscy młodzi harcerze podczas powstania warszawskiego
Patriotyczne wychowanie, w rodzinach, szkole i harcerstwie było przyczyną masowego udziału dzieci w walce zbrojnej w czasie wojny obronnej w 1939, okupacji hitlerowskiej, szczególnie zaś powstania warszawskiego. Ich bohaterska walka i często kaźń zostały upamiętnione m.in. pomnikiem pod wieżą spadochronową w Katowicach i pomnikiem Małego Powstańca w Warszawie. Mali żołnierze Polski Podziemnej najczęściej wykonywali funkcje łączników, kurierów, wywiadowców, sanitariuszy, uczestników małego sabotażu, ale niejednokrotnie również walczyli z bronią w ręku. Kilkunastoletni żołnierze brali udział w II wojnie światowej także po stronie niemieckiej. Szczególnie w ostatnich miesiącach III Rzeszy częste były przypadki tworzenia pododdziałów przeciwpancernych złożonych z małoletnich członków Hitlerjugend, uzbrojonych często jedynie w panzerfausty lub obsługujących artylerię przeciwlotniczą. Część dzieci i młodzieży wychowanej w duchu nazistowskiego fanatyzmu zgłaszała się do tych formacji ochotniczo.
Szczególną kategorią dzieci-żołnierzy są synowie pułku. Chodziło w tym przypadku najczęściej o sieroty przygarnięte przez jednostki wojskowe, niekiedy dzieci poległych towarzyszy broni lub markietanek. Zjawisko występowało często w okresie wojen napoleońskich, ale także później, np. w amerykańskiej wojnie secesyjnej i również w XX wieku. Dzieci, zwykle chłopcy, pełniły często funkcje doboszy , posłańców lub ordynansów. Niekiedy, np. w przypadku dzieci przygarniętych przez polskie formacje w ZSRR, była to jedyna możliwość uratowania ich przed śmiercią głodową".
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzieci-%C5%BCo%C5%82nierze

http://radiowarszawa.com.pl/wp-content/uploads/2011/08/maly_powstaniec_pomnik_1279002512.jpg




Przytoczę słowa mojej znajomej: "Konieczność dziejowa, obrona zupełnie innych systemów wartości motywacja ? A może dziecko i świadoma motywacja w obronie systemu wartości? 
Czy dla jednych wartości można dać karabin jedenastolatkowi, a dla innych nie - i  tzw. zachodnia etyka, korona stworzenia - bezbłędnie wskaże, w której sytuacji to wzniosła konieczność dziejowa, a w której barbarzyństwo? Dzieci warszawskie nosiły amunicję, przedzierały się pomiędzy fortyfikacjami i budynkami i ginęły w Powstaniu tak jak dorośli, jest potworne (ale wtedy pada pytanie o sens Powstania), ale czy sytuacje są porównywalne? Ale jaki jest sposób patrzenia i interpretacji obu? Tam - drastyczne łamanie praw człowieka i praw dziecka-tu: promocja i hołdowanie postawy "Małego Powstańca" traktowane jako element wychowania patriotycznego. A w obu przypadkach to hańba dorosłych, że dzieci aktywnie uczestniczyły w wojnie i nie ma się czym chwalić ani przekuwać ideologicznie w godne naśladowania wzorce". M.P.


Polskie dzieci brały czynny udział w wojnie jako żołnierze, sanitariusze, kurierzy...Najprawdopodobniej potrafiły zabijać tak samo jak dorośli. Nie mogę się zupełnie zgodzić ze słowami M., widzę pewną różnicę. Chyba smutniejsze jest to, że ta różnica ma przyczyny głównie ekonomiczno- finansowe: w krajach, które walczą przeciw  dziecięcym żołnierzom i tak bez względu na okoliczności etyczne, nie opłaca się zatrudniać dzieci. Nie ma deficytu wśród dorosłych - na wojnach, w których biorą udział dzieci, deficyt ten występuje. Finansowe, bo charakterystyczne są też aspekty techniczne:  tam gdzie jest droga, wysoka technologia, tam potrzeba mniej ludzi do walki. Kraje o niższym stopniu rozwoju technicznego (i ubogie) nie mają środków do wykupienia broni jaką dysponuje np. USA. Nie jest moim celem osądzanie co jest w tym momencie etyczne: czy lepiej, gdy walczą dzieci, czy tylko dorośli. Nie mam pojęcia, bo na szczęście nigdy w wojnie nie uczestniczyłam, natomiast zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo to doświadczenie jest niezbędne do postawienia się po jednej ze stron sporu. Czy dzieci powinny brać udział w wojnie? Czy interwencja tzw. krajów rozwiniętych (które nomen omen, czasami biorą przynajmniej bierny udział w wojnie) będzie rozumiana tylko jako pomoc, a może jako nachalne wkroczenie na obcy teren?
W jaki sposób zareagowaliby Polacy podczas wojny, gdyby (przykładowo) Amerykanie zakazaliby dzieciom uczestnictwa w walce? Może lepiej przyjąć, że to rodzina, prawni opiekunowie mają prawo decydować o losie dziecka? To pytania na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Może sens w tym, aby odpowiedzi nie szukać, ale przyjrzeć się samej sytuacji, do której doprowadzili...dorośli. 
Wiem, że najlepszym argumentem jest przytoczenie Konwencji o Prawach Dziecka przyjętej przez ONZ w 1989 roku. Być może od tego czasu dzieci całego świata będą chronione przed rekrutacją do armii. Jednak, czy mamy pewność, że gdyby wybuchła wojna, polscy harcerze będą biwakować zamiast uczestniczyć w wojnie? Bardzo bym chciała, aby żadne dziecko nie uczestniczyło w wojnie. Tyczy się to także dorosłych, tak samo niewinnych, głównie cywili. Jestem przeciwna wykorzystywaniu dzieci - ale czy rzeczywiście Europa i Ameryka Północna nie wysłałaby swoich dzieci na wojnę w razie, gdyby zaszła taka potrzeba? Czy, jeśli tak, to zgadzaliby się na tzw. pomoc humanitarną ze strony innych krajów, które w zasadzie mogłyby przeszkodzić w walce? Najpiękniej byłoby jeśli nikt by własnych dzieci na wojnę nie wysyłał. Ale nie wiem czy to możliwe. I nie jestem pewna na ile granica pełnoletności 16, 18 czy 21 lat uprawnia do meldunku. To niedobrze, gdy dziecko jest żołnierzem. Ale może ono obroni cywila? Może obroni inne dziecko, które opiekuje się w domu młodszym bratem? Oto lista dzieci-cywili, które i tak giną (chroni je oczywiście prawo dotyczące cywili, ale jak widać tylko w teorii)...
https://www.facebook.com/AfghanInfoWar?fref=ts


www.occupyeducated.org

To obrazy przerażająco smutne, a mimo to, w odpowiednich okolicznościach, tj. innych warunkach społecznych, w innym kraju i wiele lat po wojnie są osoby, dla których to postawa godna, służąca do wychowania w duchu patriotycznym, w nieco rozrywkowy sposób.  

http://bi.gazeta.pl/im/1/7193/z7193601Q.jpg




W grze planszowej "Mali powstańcy" gracze rywalizują o przeniesienie największej ilości meldunków, uciekają przed nazistami i mają do wykonania szereg różnych zadań mających przypominać o walce powstańczej... Czysto teoretycznie, bo jak zauważył jeden z komentujących zabrakło zadania typu: "twojemu koledze urwało rękę z listem oraz rozerwało brzuch. Próbujesz upchnąć jego jelita z powrotem w środku. Musisz też znaleźć w gruzach list z urwanej ręki. Stoisz jedną kolejkę." (pisownia oryginalna, użytkownik spm)



 To bardzo trudny temat, zastanawiamy się nad nim, w spokojnym świecie, popijając herbatę, przeglądając newsy w Internecie i najprawdopodobniej nie wiemy jak tę sytuację rozwiązać. Najlogiczniej rzecz biorąc, należy występować przeciw zbrojeniom, ale ani pacyfizm nie jest realny, ani nakłonienie do niego kogokolwiek, zwłaszcza rządów. Sytuacja okazuje się być bez wyjścia. Bo nie ma tu dobrego wyjścia. 

Pozostałe źródła:
http://www.maliwojownicy.strefa.pl/
http://www.misje.scj.pl/archiwum/2000-07/kongo02_08.html
http://www.mlodziez.pttk.pl/dla-was/odznaki/maly-powstaniec
http://www.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,7193667,Pierwsza_gra_o_Powstaniu__Zostan__Malym_Powstancem_.html




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz